PSYCHOZA II

"Moj przyjaciel ma wlasny punkt widzenia… 
Tanze jego milczenie sprawia, ze jestem szczesliwy.
Patrze wtedy na swiat jego oczami i swiat wyglada inaczej"
- Antoine de Saint-Exupery, List do zakladnika

Budzisz sie i spogladasz na slonce wkradajace sie delikatnie z pomiedzy grubych zaslon. Sama je wybralas i podobaja ci sie za kazdym razym kiedy na nie spogladasz. Nie myslac za duzo powtarzasz swoj codzienny rytulal- ogladasz zdjecia na instagramie, odpisujesz znajomym bo w koncu jest weekend, bo w koncu mozna cos porobic. Wstajesz, pijesz kawe, nudzisz sie troszke i zauwazasz krople deszczu mocnymi strumieniami plynace po twojej szybie. Kiedy to sie stalo, ze zaczelo tak padac? Irytujesz sie, deszcz nie byl w koncu zapowiedziany. Z cicha nadzieja wstajesz i decydujesz sie zrobic to na co od dawna mialas ochote. Mialas ochote na pierogi. Pierogi ze szpinakiem. Gotujesz szpinak, lepisz pierogi, sluchasz muzyki i myslisz o pierdolach. Wkladasz pierogi to zagotowanej wody i wychodzisz z kuchni, doslownie na dwie minutki. Patrzysz do garnka- pierogi rozgotowane. Co jeszcze w tym dniu musi sie stac? Teraz juz zaczynasz sie zloscic. Idziesz do pokoju, jesz rozgotowane pierogi, spogladasz na zegarek- 14:40. O nie. Masz jeszcze tylko 20 minut do wyjscia. Szybko sie malujesz, zakladasz pierwsze lepsze ubrania z szafy i wybiegasz z domu. Chociaz jak zobaczysz swoja przyjaciolke poprawi ci sie humor. Usmiechasz sie do niej, zaczynacie gadac i zapominasz o swoim zlym humorze. Jedziecie autem, krzyczycie do ludzi, spiewacie stare niemieckie szlagiery- to jest to. Siadacie na waszym standardowym miejscu gadajac jak najete. Bierzesz lyk redbulla, odpalasz kolejnego papierosa, nie ma chyba nic lepszego. Nagle slyszysz telefon. Odebrala, odeszla metr dalej i mowi ze musi wracac. Ze jej chlopak chce sie spotkac teraz, zaraz. Wsciekla wsiadasz do auta. Co to za dzien? Wchodzisz do domu, spotykasz mame. Opowiadasz jej, rozpaczasz, wsciekasz sie, ale wiesz ze juz nic ci nie pomoze. Idziesz pod prysznic, moze chociaz troche ochloniesz. Dzisiaj nic ci nie wyszlo. Wlaczasz serial i starasz sie zasnac. Jutro bedziesz musiala zorganizowac wszystko lepiej.






Upside down






Budzisz sie i spogladasz na slonce wkradajace sie delikatnie z pomiedzy grubych zaslon. Sama je wybralas, ale twoja uwage przykluwa jedynie slonce. To bedzie dobry dzien. Wstajesz, chcesz odsunac zaslony. Czujesz energie. Czujesz sie dobrze. Cieszysz sie kazdym promykiem spadajacym na twoja twarz. Dlaczego cieszysz sie tym promykiem? Czujesz bol glowy. Siadasz na lozku. Dlaczego cieszylas sie tym promykiem? Dlaczego sie cieszylas? Czujesz zmeczenie. Spogladasz na telefon. Faktycznie, o 15 mialyscie sie spotkac. Kladziesz telefon. Siedzisz. Patrzysz sie prosto na sciane. Dlaczego zajmujesz czas innym? I tak nic nie umiesz, nic nie zrobilas ze swoim zyciem. Dlaczego tu mieszkasz? Dlaczego w ogole gdzies mieszkasz? I tak nigdy niczego nie osiagniesz. Chcesz sie polozyc. Patrzysz sie na sciane i czujesz lzy kapiace prosto na twoje dlonie. Tak bardzo chcialabys sie polozyc. Odwracasz glowe w lewa strone i zauwazasz krople deszczu cienkimi strumieniami splywajace po oknie. Zawieszasz wzrok na oknie. Chcesz sie zdenerwowac, wiesz ze musisz. Dlaczego nawet tego nie umiesz?  Minely juz dwie godziny odkad wstalas. Musisz cos zjesc, w sumie masz ochote na pierogi ze szpinakiem. Kladziesz nogi na podlodze. Jakim prawem masz na cos ochote? Wstajesz. Kreci sie w glowie. Dlaczego wszystko sie tak kreci? Wkladasz mrozona lasagne do mikrofalowki. Rozgladasz sie po kuchni. Dlaczego wszystko sie tak kreci? Nogi miekkie, nie umiesz ustac. W sumie i tak ci niedobrze. Kladziesz sie do lozka. Godzina 14:40, jeszcze 10 minut lezenia i wstaniesz. Siadasz i patrzysz sie na lustro. Zerkasz na swoje tluste, skoltunione wlosy, ziemista cere i since pod oczami.  Patrzysz sie na sciane i czujesz lzy kapiace prosto na twoje dlonie. Wstajesz i spogladasz na pokoj. Dlaczego wszystko sie tak kreci? Nogi miekkie, nie umniesz ustac. Spodnie na podlodze- chyba kot sie gdzies tutaj zesikal bo smierdza. Zakladasz. Tej tygodniowej koszulki w sumie nie musisz przebierac. Wychodzisz. Ona tam stoi. Usmiech na twarzy. "Ale byla impreza, nawet nie mialam sily zeby sie ogarnac." Dobrze robisz na pewno sie nie zorientuje. Wchodzisz do auta, spiewasz, krzyczysz do ludzi na ulicy. Dlaczego nie cieszysz sie jak kiedys? Dlaczego nie jestes nawet smutna? Wez cos poczuj. Poczuj cokolwiek. Siadacie na waszym standardowym miejscu, ona chyba cos mowi. Dlaczego jej nie sluchasz? Patrzysz sie prosto na podloge. Nagle slyszysz telefon. Odebrala, odeszla metr dalej i mowi ze musi wracac. Ze jej chlopak chce sie spotkac teraz, zaraz. Wsiadasz do auta, odpalasz papierosa. Chociaz nie musisz mowic skoro palicie. Wchodzisz do domu, spotykasz mame. Usmiech na twarzy- "musze sie uczyc." Drzwi do pokoju zamkniete. Siadasz na lozku, sciagasz buta. Patrzysz sie na sciane i czujesz lzy kapiace prosto na twoje dlonie. Juz minela godzina odkad jestes w domu, a ty dalej masz jednego buta na nodze. Czemu ty nic nie umiesz? Chcesz krzyczec, trzymasz sie za wlosy i szarpiesz z calej sily. Czujesz naplyw energii, wstajesz i podchodzisz do kosmetyczki. Musisz cos zrobic ze swoim zyciem. Tak dalej byc nie moze. Ogarnij sie dziewczyno, musisz sie ogarnac. Wyciagasz zyletke i mocnym pociagnieciem przecinasz skore na nodze. Cos czujesz. Czujesz bol. Musisz to skonczyc, ale jeszcze nie teraz. Kladziesz sie na poduszke. Jutro sie zabijesz, juz nawet wiesz jak. Niech nastepny dzien po prostu nie nadchodzi.


"Najwazniejszych spraw w zyciu nie da sie przewidziec.
Prawdziwa radosc pojawia sie tam, gdzie najmniej sie jej spodziewamy."
- Antoine de Saint-Exupery, Ziemia, Planeta ludzi


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz